W dniach 8-10 czerwca klasy 1g i 2c pod opieką pani prof. Agnieszki Sałaj, pani prof. Marii Luks oraz pani prof. Małgorzaty Pawłowskiej-Leoniuk wybrały się na wycieczkę po Bieszczadach. Humory podczas podróży, mimo wczesnej pory odjazdu, wszystkim dopisywały – chętnie śpiewano piosenki przy akompaniamencie gitary i grano w różne gry. Późnym popołudniem wycieczkowicze zwiedzili skansen w Sanoku, gdzie mogli podziwiać oryginalne drewniane budownictwo Podkarpacia a także niesamowitą rekonstrukcję rynku galicyjskiego.
„Przyrodnicy” nie byliby sobą, gdyby nie zatrzymali się na dłużej przy zagrodzie z kózkami. Około 18 uczestnicy zakwaterowali się w domu wczasowym „Halicz” w Solinie. Bliskość malowniczej zapory zachęciła wszystkich do wieczornego spaceru, podczas którego można było obserwować piękny zachód słońca i ogromne ryby pływające w bardzo czystej wodzie. Cały obiekt wywarł na wszystkich ogromne wrażenie, gdyż nikt nie spodziewał się, że jest aż taki duży.
Drugiego dnia rozpoczęły się piesze wędrówki – tak bardzo wyczekiwane przez młodzież. Pierwszy szlak biegł przez Bukowe Berdo – najpierw przez las, następnie przez połoniny, a na końcu na najwyższy szczyt Bieszczad, czyli Tarnicę. Choć pogoda płatała figle, wszyscy dotarli do celu cali i zdrowi, pomimo licznych upadków w błotko na śliskiej, mokrej nawierzchni. Pojawiały się także głosy, iż Tarnica kojarzy się uczniom z mickiewiczowskim Czatyrdahem. Mimo zmęczenia długą, bo ponad pięciogodzinną wędrówką, uczniowie chcieli jeszcze raz odwiedzić tamę solińską. Tym razem był to dłuższy spacer, a z racji pory, wszyscy udali się na gofry, pizzę lub inne przysmaki znajdujące się na licznych straganach. Uwagę przykuwały także pluszowe ryby sprzedawane na kilku stoiskach. Część grupy miała również okazję wypatrzeć na brzegu zalewu bobra, co wzbudziło niemałą sensację.
Następnego i zarazem ostatniego dnia wycieczki głównym celem wspinaczki było zdobycie bezimiennego szczytu Połoniny Caryńskiej. I tym razem nie obyło się bez zabawnych upadków na wilgotnym podłożu oraz sesji fotograficznej całej grupy na tle gór. Dodatkowo, wycieczkowicze dowiedzieli się, że są dwie poprawne formy słowa Bieszczady, gdyż można mówić: Bieszczad lub Bieszczadów oraz zapoznali się z legendą powstania tych gór. Uczniom udało się również przejazdem zobaczyć przydrożną kapliczkę szczęśliwych powrotów, w której ciągle podtrzymywany jest ogień.
Pomimo nie zawsze sprzyjającej pogody, uczniowie byli zachwyceni wycieczką w góry, która dostarczyła im wielu niesamowitych wrażeń oraz wspomnień na lata. Zadziałała magia Czadów, która tak bardzo działa na ludzi, że ci muszą koniecznie wrócić ponownie w to miejsce. W końcu nie może być lepszej wyprawy, niż w Bieszczady, prawda?