W dniach 11 - 16 grudnia 2017 r. odbył się 26. Konkurs Recytatorski "Kresy" dla Polaków z Zagranicy. Organizatorem Konkursu jest Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Białymstoku. Z przyjemnością informujemy, że w organizacji tego święta polskiego słowa udział miała także nasza uczennica Julia Winnicka (3a).
Pełniła ona rolę konferansjerki zarówno podczas części konkursowej, jak i podczas gali w BTL. Ponadto przez tydzień opiekowała się jako wolontariuszka młodymi Polakami z zagranicy.
Do festiwalowej gazetki "Kresowiak Recytatorski Julia napisała:
„Kresowiacy” – tego słowa często używam, rozmawiając ze znajomymi ze szkoły, z harcerzami, w mojej pracy. Wtedy pada pytanie, o kim mówię. O ludziach niby dalekich, z którymi na co dzień nie utrzymuję kontaktów, którzy wydają się niuansem w moim życiu, a jednak są mi bardzo bliscy. Znalazłam się na KRESACH przypadkiem – zostałam wybrana do prowadzenia koncertu galowego. Okazało się, że prawie wszystko odbywa się w białostockiej Akademii Teatralnej. Ponieważ chcę studiować aktorstwo, postanowiłam uczestniczyć w tych zajęciach.
I wtedy poznałam Kresowiaków - jak bardzo są wrażliwi i życzliwi, jak cudownie można się z nimi poczuć. Bo w Białymstoku pojawiają się ludzie, którzy nie narzekają, nie są „wykończeni” i szarzy. Dla nich pobyt tutaj jest czymś niezwykłym, więc chłoną każdą chwilę. Ja też taka właśnie jestem i dlatego dobrze mi w ich towarzystwie. Dlatego od trzech lat opuszczam tydzień szkoły. I nie żałuję. Co roku poznaję diamenty, ale nie te fałszywe, które błyszczą tylko w światłach sceny. Prawdziwe diamenty, świecące, gdy biegniemy wieczorem pod teatr Węgierki, by zrobić zdjęcie ze światełkami; gdy śpiewamy razem kolędy; gdy zabieram ich do psa Kawelina, a oni myślą, że w nocy ktoś nasikał mu do pyska, bo ma w nim wodę deszczową. I chociaż wiem, że wyjadą po kilku dniach, a kontakt z nimi się urwie, pozostaną w moim sercu. W tym roku poznałam niezwykłych: Marikę, która kocha sukulenty; Inę, która śpiewała ze mną wniebogłosy; Tomka, który podsunął mi pomysł na tekst na egzaminy do Akademii Teatralnej; Gabrysię, która chce być aktorką, jak ja; Łukasza, którego śmieszy słowo „bombowo”; Włodzimierza z wiecznym uśmiechem; Jasminę, która jest najbardziej skromną osobą, jaką spotkałam; Paulę, której tłumaczyłam
w nocy wiersz – i całą masę innych diamentów, które świecić będą dla mnie już zawsze. Tacy właśnie są Kresowiacy. W moim życiu rodzina odgrywa ogromną rolę, dlatego od trzech lat staram się podczas KRESÓW stwarzać rodzinną atmosferę – próbuję rozmawiać ze wszystkimi, doradzać, pokazywać, BYĆ. Bo podczas tego tygodnia stajemy się mini - rodziną.
Dopiero niedawno zrozumiałam, jak duże znaczenie ma dla nas Polska. Wujek, który wyjechał do pracy do Londynu, uświadomił mi, jak ciężko być daleko od swych rodzinnych stron. Każdy z Kresowiaków ma swoją historię, która powiązała go z Polską. Każdy z nich chce utrzymać ten związek. I dlatego byli tu 26 lat temu, są dzisiaj - i będą tu za rok. Są naszym skarbem, bo doceniają to, czego nie mają, a co jest naszą – nie dość docenianą – codziennością.